niedziela, 10 kwietnia 2011

wózek

Nasza córka miała (a raczej my mieliśmy) tyle szczęścia, że niewiele musieliśmy jej kupować. Dostawała ciuchy, kołyskę, wózek i wiele, wiele innych rzeczy po ciotecznej siostrze. Niestety, jak pomyślę, że tym razem też będę korzystać z wózka, który dostała, ogarnia mnie rozpacz. Mieliśmy mały samochód, więc żeby gdzieś pojechać z wózkiem, jechał kierowca, Młoda i wózek. Ciężki, mały i niewygodny. Spacerówkę kupiłam już sama i byłam dumna z siebie chyba przez miesiąc. Nawet mogliśmy się całą rodziną zmieścić do jeździdełka. Po prostu pełnia szczęścia! Chyba tym razem pójdę na całość i kupię sobie wózek sama. Najlepiej taki, który będzie miał trzy w jednym, bo z tego co pamiętam, moje plecy cierpiały w czasach, kiedy dziecko trzeba było taszczyć w nosidełku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz