wtorek, 12 kwietnia 2011
powiedzieliśmy…
Powiedzieliśmy rodzicom. Aśce też. No i się zaczęło: daj posłuchać, czy dziecko w brzuchu coś mówi… czy jak drapie się mamę w rękę, to czy dziecko to czuje… czy jak mama ma dziecko w brzuchu to może chodzić, czy nie… kiedy to dziecko wyjdzie z brzucha i dlaczego nie wiadomo, czy to siostra? Jeszcze babcia dołożyła swoje trzy grosze, że będzie chłopak. Dawno temu, jeszcze w podstawówce wróżyłyśmy sobie z dziewczynami, za pomocą złotego łańcuszka i obrączki, jakie dzieci będziemy mieć. Mnie wyszedł syn, syn i córka, więc kolejność się już nie zgadza. Zobaczymy, ale panna jest niecierpliwa. Dobrze, że dostała wczoraj „dorosłe” łóżko i temat dnia się zmienił. Szczęściu nie było końca.Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu ukrywać wiadomości o ciąży. Nie ma momentu, kiedy możemy powiedzieć, że ciąża jest już bezpieczna i nic się już nie może stać. Już po urodzeniu pierwszego dziecka koleżanka powiedziała mi, że myślała, że jak już pierwszy trymestr się skończył i wszystko było dobrze, to będzie dobrze do końca. Teoretycznie to poród był w takim czasie, że dziecko mogłoby przeżyć. Pewnych rzeczy nie da się zaplanować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz