Mama wraca do pracy- takie hasło ostatnio stało się modne. Dużo mówi się o tym, że kobiety po urodzeniu dziecka chcą wracać do pracy. I tu pojawiają się pomysły, jak im w tym pomóc. Bo kobiety CHCĄ pracować. Mam pytanie- czy CHCĄ znaczy CHCĄ, czy CHCĄ znaczy MUSZĄ… Jak byłam w pierwszej ciąży, wydawało mi się, że urodzę, pobędę z dzieckiem na macierzyńskim, wrócę do pracy i jedną ręką zajmę się dzieckiem, drugą ręką będę prać, trzecią- gotować, czwartą-sprzątać, piątą- robić zakupy. Stało się tak, że Młody nie przeżył. Obiecałam sobie, że dla następnego dziecka będę miała czas. Chciałam po prostu zostać w domu. Nie udało się, MUSIAŁAM CHCIEĆ wrócić do pracy. Teraz też wcale nie jestem pewna, czy będę chciała wracać. Ja naprawdę popieram ideę powrotu matek do pracy, ale najbardziej popieram możliwość wyboru. Telewizja mi dziś powiedziała, że jak siedzę w domu, to jestem sfrustrowana. Jak pójdę do pracy, to zatęsknię do dziecka, jak wrócę do domu to zatęsknię za pracą i na tym właśnie polega równowaga w życiu kobiety. Ja jak idę do pracy to nie mam specjalnie czasu na tęsknoty a jak wracam zmęczona do domu to moje dziecko doprowadza mnie do szału tym, że coś ode mnie chce. Jak jestem zmęczona, to potrzebuję samotności. Jak „siedziałam” w domu, miałam więcej cierpliwości i tolerancji dla Młodej. Wiem, według statystyk większość ludzi nie lubi swojej pracy. Ja też jestem ta większością. Mam swoją firmę, osobę z którą planuję dalej rozwijać się zawodowo, ale dalej to nie jest to, co CHCĘ robić. To co CHCĘ robić, będę mogła robić dopiero jak będę stała mocniej na nogach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz