Dzisiaj był dalszy ciąg fascynacji ślimakami. Zbierałyśmy dziś ślimaki do wiaderka, potem Aśka wypuszczała je na wolność. "Idź, kochanie, tu jesteś bezpieczny..." Tak opowiadała każdemu. Potem zbierała następne i wymyślała, gdzie je wypuści. Potem pilnowała, żebyśmy ich nie rozdeptali. Gdyby nas mąż nie wziął na lody, to nie wiem, ile czasu bym musiała je zbierać. A zabawa była przednia; udawalyśmy, że jesteśmy w lesie- czasami Aśka była moją babcią wnuczką, córką... Potem ja byłam babcią, wnuczką córką. Oczywiście był to wymysł młodej i to jej najbardziej się myliło kim jesteśmy. Kończyło się zawsze na "mamo..."
Czasem się zastanawiam, jak bardzo jest do mnie przywiązana. Nawet na podwórku chce, żeby z nią być. "Będziesz na mnie patrzeć, jak się będę bawić w piaskownicy?" Pewnie, że będę. Czy mogłabym robić coś innego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz