wtorek, 17 maja 2011

....odcinek ostatni

Nareszcie sukces.... dzisiaj mnie przyjęli. Bałam się tego zabiegu. Trochę czułam się jakbym była jakimś produktem na taśmie produkcyjnej. Przeszła pani po korytarzu, krzyknęła, że panie do zabiegu mają iść na siusiu a potem usiąść na korytarzu. Wyglądało to tak, żewywoływali pacjentkę, potem się czekało, potem "wózek proszę!!!!" i odwozili śpiącą pacjentkę na salę. I powtórka- wywołanie, czekanie, wózek, sala. Byłam ostatnia w tej kolejce. Jak mnie już położyli do zabiegu, powiedzieli "zaraz pani uśnie", to już byłam tak zdenerwowana, że zastanawiałam się dlaczego nie usypiam. Nawet wpadło mi do głowy, że "usypiacz" na mnie nie działa. Po zabiegu dwie godziny snu, obiad i kolejne dwie godziny w szpitalu. Właściwie po czterech godzinach od zabiegu idziesz do domu. Jak się ociągasz z wyjściem to salowa pyta, czy już może zmieniać pościel.
Ale reasumując- usuwanie ciąży mniej boli, niż cesarka. Najbardziej bałam się bólu. Tak naprawdę brzuch mnie boli jak przy miesiączce, chodzę i siedzę normalnie.
Mam nadzieję, że tak wygląda powrót do normalności

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz