poniedziałek, 9 maja 2011

dojrzałam...

Dzisiaj chyba dojrzałam do tego, żeby zadzwonić do lekarza. Koleżanka mnie nastraszyła, że jak tak źle widać obraz na USG, to może płód jest za słaby, albo ciąża będzie martwa. Pamiętam, że jak miałam się zdecydować na cesarkę w ciąży z synem, to mi lekarz powiedział, że albo się zdecyduję i może go uratują, albo się nie zdecyduję i on umrze. Zdecydowałam się, mlody nie przeżył, ale lepsze to niż rodzenie martwego dziecka. Faktycznie, teraz już się trochę boję, w środe pojadę do szpitala, niech już wszystko będzie wiadome. I tak doszliśmy z mężem do wniosku, że będzie to, co będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz