niedziela, 29 maja 2011
rower
Dziecko dostało przed czasem rower na dzień dziecka. Babcia postanowiła i kupiła. W sklepie dziecko strzeliło focha i prawie zniechęciło dziadka do zakupu. Młoda po prostu ma strrrraszny dystans i stracha przed rzeczami dużymi (gabarytowo dużymi). Były: płacz, tupanie... nie chciała wsiąść na rower, nie chciała na niego patrzeć. Ale po południu już próbowała jeździć. Trzeba tylko obniżyć siodełko, żeby mogła nogami dotykać ziemi. Ale wracając do focha... Obok sklepu rowerowego był sklep z zabawkami. Młoda kupiła sobie (znaczy ja jej kupiłam) taką małą figurkę pieska i bańki mydlane. Efekt tego był taki, że dostała rower, pieska, bańki i fajne poncho roboty babci, a piesek jest hitem sezonu. Za dzieckiem nie nadążysz. Drugiej babci powiedziała, że na dzień dziecka chce żelki... A ja jak byłam w jej wieku, uważałam, że najlepszy prezent to ten największy... Czasy się zmieniają. A dzisiejsze dzieci są inne. A może tylko moje dziecko jest inne?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz